Wraca. Mieszkanie pachnie jak±¶ mieszank± McCoys (mature cheddar & onion chutney) i od¶wierzacza do powietrza AmbiPur. Siada, wstaje. Jest głodna więc zjada kanapkę z serem i pomidorem. Teskni bardzo i wszystko j± boli. Bierze więc tabletki, cał± gar¶ć taletek, na ból, na łzy, na nerki, na wspomnienia, nasenne. Wypija kawę i kładzie się do łóżka. Wierci się długo szukaj±c sobie najwygodniejszego miejsca, takiego w którym nie będzie czuła się opuszczona, pozostawiona samej sobie na drugim końcu ¶wiata. Zasypia. ¦ni rzeczy straszne, samotne, ¶ni sny pełne nadzieji. Budzi się z bólem głowy. Myje zęby. Wychodzi.
Wraca. Mieszkanie ma ten sam zgniły zapach, znów zje kanapkę i weĽmie gar¶ć tabletek, ale dzi¶ za¶nie szczę¶liwsza. O jeden dzień. O ten dzień który się skończył, paskudny dzień który j± zbliżyl do spotkania z tob±. |