Wszechobecność
Poranki są tu urocze. Z mojego okna widze niebo. Dachy, kościelne wieże, studenta w czerwonej bluzie. Dużo nieba.
Miejsce w którym można mieszkać przy Princess Street musi byc takie. Zachwycajace.
A jednak za wysoko. Nie dosięgam do Ciebie. Kocham Cię bo nie jesteś mój, bo jesteś na tamtym brzegu i nie patrzysz w moją stronę. Przebacz mi, nie umiem brać. Strzelił we mnie piorun i zostawił zwęgloną po środku warehouseu. Nie lubię gdy jestes dalej niż sięga mój wzrok. Tak, jestem pewna, oliwkowy to Twoj kolor. Tak, moje włosy są ciemniejsze dla Ciebie.
A przecież nie wybierasz ulewy, która zmoczy Cię do suchej nitki, kiedy wracasz z koncertu. |