01.03.2008 :: 19:46
Na dwa. Zawsze balam sie pauz w magicznym transie. Czar pryska i nagle zwykle zycie wyziera spod spodu, nieproszone. Pojawia sie morze mozliwosci. Musze wybierac slepo bo nie ma degustacji. Jak w sklepie z cukierkami, i na wszystko mam ochote. Kreci sie w glowie od mozliwosci samego siebie. Doslownie. I pewnie to jest prawda za bardzo chce, zbyt mi zalezy. Na nim. I jest taki czas, z pewnoscia, najlepszy na milosc. Czas przeszly. Niedawny. Kradzionemu koniowi sie w zeby nie zaglada.